Tak więc bez zbędnych wstępów przedstawiam dzieło rąk moich i mojej rodzicielki:
Składniki:
* 4 żółtka
* objętościowo tyle samo jasnego piwa
(u mnie ok 100ml)
* mąka - tyle żeby ciasto nie lepiło się i dało się wałkować
* duuuuuużo oleju
* cukier puder do posypania
Wykonanie:
Olej rozgrzać.
Z podanych składników (oprócz cukru i oleju oczywiście) wyrobić ciasto. Rozwałkowywać po kawałku i kroić na prostokąty. Każdy prostokąt nacinać w środku wzdłuż i jeden koniec przekładać przez nacięcie.
Smażyć w głębokim, rozgrzanym oleju.
Po wystygnięciu posypać cukrem pudrem.
Jak to miły Anglik stwierdził, faworki można maczać w dosłownie wszystkim, jeśli nie obsypuje się ich pudrem. Już widzę go jak talerz chruścików polewa ukochanym przez Brytyjczyków sosem (z reguły dodawanym do mięs) - gravy....
A na śniadanie zaserwowałam sobie podsmażane na masełku leniwe, z bułeczką tartą, podane z winogronami - tak, żeby pozostać w tłustym temacie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz