piątek, 6 września 2013

Pierwszy post- lekki stres i bułeczki, od których wszystko się zaczęło...

"Życie - stwierdził Emerson - jest dla nas tym, czemu przez cały dzień poświęcamy każdą naszą myśl. Jeśli to prawda to moje życie jest wyłącznie długim przewodem pokarmowym. Nie dość, że całymi dniami myślę o jedzeniu, to jeszcze śni mi się ono po nocach"
Henry Miller Zwrotnik Raka

Co prawda bohater Zwrotnika Raka pochłonięty był myślami na temat spożywania i konsumpcji, podczas gdy ja podchodzę do jedzenia od kuchni (i to dosłownie!), ale i tak cytat jak najbardziej adekwatny.

Bloga postanowiłam założyć po namowie znajomych (bo ile można wrzucać zdjęcia jedzenia na fb). Mam nadzieję, że uda mi się kogoś moimi przepisami zainspirować. Uprzedzając ewentualne komentarze -  zdjęcia robię kaloszem, więc nie dziwota, że wychodzą dosyć kiepskiej jakości. ;p

Szczerze mówiąc to nie wiem co mogłabym jeszcze napisać, dlatego po prostu przejdę do bułek...

Inspiracja do zrobienia własnych bułeczek była dosyć błaha - zabrakło bułek na następny dzień na kanapki do pracy. A jako, że od jakiegoś czasu jak w transie przeglądałam wszelkie możliwe przepisy i oglądałam zdjęcia jedzenia, miałam już w głowie pomysł na prosty przepis. No ale dłużej nie przedłużając, czas na przepis...

Składniki:
1 szkl mąki pszennej
1 szkl mąki żytniej
1/2 szkl wody
10 g drożdży
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka soli

Wymieszać mąkę, sól, oliwę i łyżkę wody, po czym stopniowo dodawać resztę wody. Zagnieść ciasto, włożyć do miski, posmarować oliwą, i odstawić na 30-40 min. Po tym czasie formułować bułki, układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i odstawić na kolejne 30 min. Piec 12-15 min w 230°C, uprzednio spryskawszy je wodą. I gotowe!

Jak na pierwsze bułeczki w życiu chyba nie wyszły tak źle ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz